
Nagłe odejście z Lubaczowa. "To ja wyszedłem z inicjatywą"
- Zimą zmieniłeś klub w ostatnim momencie, mimo że byłeś jednym z wyróżniających się zawodników Pogoni-Sokoła Lubaczów w rundzie jesiennej. Skąd taka decyzja?
- Miło słyszeć, że byłem ważnym zawodnikiem, ale po przejęciu zespołu przez nowego trenera wiele się zmieniło. Decyzja o odejściu, i to na ostatnią chwilę, była trudna. To ja wyszedłem z inicjatywą do prezesa. Tak jak wcześniej dawałem z siebie wszystko dla tego klubu, tak i teraz, kierując się różnymi względami, uznałem, że odejście będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem.
- Co wpłynęło na Twoją decyzję oprócz braku minut w pierwszym meczu rundy wiosennej?
- Przede wszystkim były to sprawy prywatne, ale nie ukrywam – zmiana trenera również miała znaczenie. Nie znalazłem się nawet w kadrze meczowej na pierwszy mecz w Skawinie, a kierunek, jaki obrał nowy szkoleniowiec w okresie przygotowawczym, nie dawał mi perspektywy rozwoju. Wszystko to złożyło się na moją decyzję.
Lubaczów na wysokim poziomie organizacyjnym
- Czy uważasz, że lubaczowski klub pod względem organizacyjnym wyróżnia się w lidze?
- Zdecydowanie tak. Od momentu mojego przyjścia do Lubaczowa klub bardzo się rozwinął. Mają jasno określoną wizję i plany, które – moim zdaniem – wkrótce mogą pozwolić im przewyższyć organizacyjnie nawet kluby z 3. ligi.
Regularna gra kluczem do rozwoju
- Czy regularna gra i budowanie pewności siebie na boisku to dla Ciebie dziś priorytet?
- Na tym poziomie to absolutna podstawa. Forma jest zmienna, trzeba walczyć o swoje. Dla mnie najważniejsze zawsze były treningi i granie – tylko to pozwala mi się rozwijać.
fot. Konrad Kwolek
Powrót do Karpat. "Gdzie miałbym się lepiej czuć niż w domu?"
- Gdybyś wcześniej podjął decyzję o odejściu, próbowałbyś sił przynajmniej w 3. lidze?
- Być może, gdybym miał więcej czasu i jakiś klub z 3. ligi byłby zainteresowany, ale dziś to tylko spekulacje. Zdecydowałem się wrócić do Karpat Krosno, bo gdzie miałbym się lepiej czuć niż w domu?
Transfer do Puszczy Niepołomice. "To było jak spełnienie marzeń"
- W 2021 roku trafiłeś z Karpat Krosno do Puszczy Niepołomice. Jak doszło do tego transferu i czy z perspektywy czasu tego nie żałujesz?
- Byłem wtedy wyróżniającym się młodzieżowcem w lidze. Zainteresował się mną trener Tułacz, który – jak wiadomo – regularnie obserwuje niższe ligi. Kiedy dostałem propozycję kontraktu, byłem szczęśliwy. Trenowałem całe życie, by grać na wysokim poziomie – to było jak spełnienie marzeń. Oczywiście, na tym szczeblu nikt nie gwarantuje Ci minut – trzeba je sobie wywalczyć. Choć nie grałem zbyt wiele, zdobyłem cenne doświadczenie i nie żałuję tej decyzji.
Trener Tułacz: specyficzny styl i cisza wobec młodych
- Jak wspominasz trenera Tomasza Tułacza? Czy był otwarty na rozmowy z młodymi zawodnikami?
- Trener Tułacz ma specyficzny styl, ale nie można mu odmówić skuteczności – doprowadził Puszczę do Ekstraklasy. Jeśli chodzi o kontakt z młodymi – gdy ja tam byłem, tej komunikacji raczej brakowało. Głównie treningi prowadzili asystenci, a on tylko obserwował. Zdecydowanie nie był typem, któremu chciałeś podpaść.
„Pan Piłkarz”? Emile Thiakane
- Który zawodnik zrobił na Tobie największe wrażenie?
- Bez dwóch zdań – Emile Thiakane. Jego siła fizyczna była imponująca. Zdecydowanie wyróżniał się na tle reszty.
Fizyczność to nie wszystko. „Nie byłem gotowy mentalnie”
- W jakich aspektach poprawiłeś się podczas gry w Puszczy?
- Pracowałem nad fizycznością, motoryką i pewnością siebie. To były elementy, które odróżniały mnie od zawodników grających regularnie. Pamiętam, że sezon był trudny – walczyliśmy o utrzymanie, atmosfera nie była najlepsza, presja rosła z meczu na mecz. Mentalnie nie byłem wtedy gotowy. Możesz wyglądać świetnie fizycznie, ale jeśli w głowie nie masz spokoju – Twoje atuty przestają działać.
Mentalność kluczowa w dorosłej piłce
- Czy w młodzieżowych drużynach zbyt mało mówi się o przygotowaniu mentalnym?
- Zdecydowanie. Każdy ma inny charakter, ale trudno przygotować młodego zawodnika na to, co czeka go w szatni seniorskiej. Dziś wiem, jak bardzo pomocne mogą być zajęcia z psychologiem sportowym. Wtedy nie miałem tej świadomości.
- Dziś poradziłbyś sobie lepiej w Puszczy?
- Zdecydowanie. Teraz jestem dużo bardziej świadomym i pewniejszym siebie zawodnikiem.
Presja kontra talent
- Czy zawodnik z problemem radzenia sobie z presją może myśleć poważnie o grze zawodowej?
- Może, ale musi nad sobą pracować. Sama technika nie wystarczy. Trzeba nauczyć się reagować na kryzysy i wyciągać wnioski. Rywalizacja jest ogromna, a silna psychika często robi różnicę.
Internat nie niszczy talentu. „Wszystko zależy od ciebie”
- Czy uważasz, że internaty sportowe i życie w dużym mieście mogą niszczyć młode talenty?
- Sam mieszkałem w internacie przez 6 lat i dobrze wspominam ten czas. Nauczyłem się samodzielności i zawarłem przyjaźnie. Moim zdaniem to nie miejsce niszczy – wszystko zależy od Ciebie. Pokusy są, ale Ty wybierasz drogę. Talent to za mało – trzeba pracować, mieć chłodną głowę i czasem trochę szczęścia.
Menadżer? Ułatwia, ale nie gwarantuje
- Czy dziś trudno dostać się do 3. ligi bez pomocy agencji menadżerskiej?
- Posiadanie menadżera ułatwia wiele spraw – organizuje testy, negocjuje kontrakty. Ale na końcu to Ty musisz obronić się na boisku. Jeśli jesteś naprawdę dobry, nawet bez menadżera prędzej czy później ktoś Cię zauważy.
Marzenia o powrocie na szczebel centralny
- Wciąż wierzysz, że możesz wrócić na szczebel centralny, mimo że zrobiłeś krok wstecz?
- Nie ukrywam, że wiem, jak trudne to będzie, ale codziennie trenuję z myślą, żeby być coraz lepszym. Piłka widziała już wiele scenariuszy. Dinozaurem jeszcze nie jestem!
Rozmawiał toniaasz
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.