- Bardzo dobre. Rzeczywiście mogliśmy to wygrać. To, że się nie udało to poniekąd mój bład. Trzeba było spokojnie rozegrać akcje w 88. minucie, z tego wolnego i wysunięty do przodu Motor mógł stracić drugą bramkę. Ale jednak mierzmy siły na zamiary. Nasi juniorzy jeszcze muszą się dograć, zapoznać z tą ligą, poczuć jej klimat, jej fizyczność, nabrać trochę doświadczenia. Wtedy po takim golu na 1-1 z kandydatem do awansu możemy na nich przysłowiowo "usiąść" i starać się wbić bramkę na zwycięstwo. Teraz zadecydowała pragmatyczność i bronienie wyniku.
A co do naszych juniorów - jest sporo do roboty, ale jest coraz lepiej. Zostało sporo meczów, by mogli się pokazać, a teraz w 7 dni rozegramy 3 spotkania i będą musieli znów dać z siebie wszystko. Terminarz nie rozpieszcza.
- Zaraz gramy ze Stalą Rzeszów i z KSZO Ostrowiec i nie myśl, że obrastam w piórka, ale wydaje mi się, że to my możemy "stracić" punkty w obu tych meczach - cytując słowa Marcina Sasala. A tak zupełnie serio, to uważam, że jesteśmy zgraną ekipą, bardzo dobrze przygotowaną do tej rundy, mamy jasny cel i co najważniejsze - nam się chce grać w piłkę.
- Słowa Marcina Sasala o "nieświadomce" Marka Zięby zabolały? Kto strzeli więcej bramek na "nieświadomce" w tym sezonie według Pana? Zięba czy Oziemczuk?
- Bardzo. Marek ciężko pracuje na treningach, jest sumienny i cały czas się rozwija. Otarł się nawet o awans do I ligi futsalu w tym sezonie. Widać, że lubi grać w piłkę, że robi postępy i cały czas się czegoś uczy. Dzisiaj nie cofnął nogi, poszedł za piłką jak rasowy napastnik, w ślepo, a przecież to chłopak z środka. Nie rozumiem jak można w ten sposób wypowiadać się o zawodniku drużyny przeciwnej, zważywszy, że cały mecz miał perfekcyjny. Nie lubię takiej zawiści.
Co do Oziemczuka - to jest klasowy zawodnik, który może być ogromnym plusem Motoru w każdym meczu. Trener musi jednak idealnie go wykorzystać w każdym spotkaniu - takie jest nasze, trenerów, zadanie.
- Marcin Sasal wyszedł z konferencji, przepraszając Pana, ale powiedzmy sobie szczerze - mało szczere przeprosiny to były. Rozmawialiście o tej sytuacji? Zastanawia się Pan co by się działo, gdybyście wygrali?
- Znając życie to w ogóle by nie przyszedł, przecież w tej lidze nie ma takiego obowiązku. I nie, nie rozmawialiśmy - szkoda, ale widocznie w Lublinie wychodzi się z założenia, że można lekcewazyć wszystkich maluczkich. Wólczanka tam jedzie w maju, a Motor gra z JKS-em za 2 tygodnie w Jarosławiu. Znając "Szuwara" (Szymon Szydełko, trener JKS-u - przyp. red.) to już chce utrzeć zadziornego nosa Motorowi.