2016-12-07 12:33:20

Adam Fedoruk, były piłkarz Legii Warszawa: "Sporting narzeka, że mu zimno? To zasłona dymna!"

Na zdjęciu Adam Fedoruk (fot. lca.pl)
Na zdjęciu Adam Fedoruk (fot. lca.pl)
Rozmowa z Adamem Fedorukiem, obecnym szkoleniowcem Karpat Krosno, a kiedyś piłkarzem Legii Warszawa, która dziś zmierzy się w Lidz Mistrzów ze Sportingiem Lizbona.

Niemal 50-letni Adam Fedoruk to jeden z najlepszych ligowych piłkarzy lat 90. w Polsce. Błyszczał w Stali Mielec, skąd trafił do Legii Warszawa. Z “Wojskowymi” dwukrotnie świętował mistrzowski tytuł, dwukrotnie podnosił też Puchar Polski i po pamiętnych bojach z IFK Goeteborg awansował do Ligi Mistrzów. Od kilku miesięcy jest trenerem III-ligowych Karpat Krosno.

- Będzie pan dziś na meczu Ligi Mistrzów Legii Warszawa ze Sportingiem Lizbona?

- Legia zaprosiła piłkarzy z drużyny, która w połowie lat 90. grała pamiętne mecze Ligi Mistrzów, muszę jednak zostać w domu, więc czekają mnie emocje przed telewizorem. Wierzę w Legię, choć mam pewne obawy. Mistrzowie Polski tracą zbyt dużo goli, a jak już prowadzą – tak jak z Realem Madryt u siebie czy Borussią w Dortmundzie – nie potrafią utrzymać korzystnego wyniku.
 
Euforia jest tak wielka, że koncentracja ulatuje i nadzieję na sprawienie sensacji pryskają. Warszawiacy trafili do najmocniejszej grupy i dziś czeka ich najpoważniejszy sprawdzian. Jeśli obecna Legia chce być porównywana do Legii, w której grałem, musi udźwignąć presję i awansować do Ligi Europy.

- Innymi słowy: pokonać wicemistrza Portugalii, któremu wystarczy remis.

- Dlatego ciekaw jestem, jaką strategię obierze trener Jacek Magiera. Czy Legia zaatakuje z pasją i szybko strzeli bramkę? A jeśli tak, to czy pójdzie za ciosem? Jak poradzi sobie z pressingiem Sportingu? Dużo tych pytań.

- Sporting przyleciał do Polski bez napastnika Joela Campbella i pomocnika Alana Ruiza. Obaj należeli do kluczowych piłkarzy.

- Czy ich brak oznacza, że szanse Legii rosną? Nie jestem przekonany. W tak klasowych zespołach różnice między zawodnikami są niewielkie. Ponadto z doświadczenia wiem, że tego typu losowe historie scalają drużynę. Sporting podoba mi się jako całość. Lizbończycy tracą też bardzo mało bramek i byli o włos od pokonania Realu. Dlatego powtarzam: albo Legia zagra wielki mecz i napisze nową historię albo wciąż będziemy wracać do Legii sprzed 20 lat.

- Sprzymierzeńcem polskiej drużyny może się okazać mróz. Portugalczycy strasznie boją się zimy w Warszawie.

- Dla mnie to zasłona dymna. Wiadomo, u siebie mają ciepło i przyjemnie, ale to tylko jedno spotkanie. Poza tym wiele się zmieniło przez te dwie dekady. Zimy w Polsce nie są tak ostre, murawy dużo lepiej przygotowane. Oczywiście wracam pamięcią do słynnego meczu z Panathinaikosem Ateny. Tamten pojedynek to było dopiero wyzwanie!

- Którego z legionistów wziąłby pan do drużyny z połowy lat 90.?

- Miroslav Radović jest świetnie wyszkolony technicznie, ale na Leszka Pisza bym go nie zamienił. Leszek był przywódcą z krwi i kości. Natomiast Belg Vadis Odjidja stworzyłby w środku pola idealny duet z Radkiem Michalskim.

- Był pan częścią legendarnej ekipy, która toczyła boje z Blackburn Rovers, Rosenborgiem Trondheim, Spartakiem Moskwa, a później Panathinaikosem. Na boisko rzadko pan jednak wchodził. Dlaczego?
 
- Przed Ligą Mistrzów doznałem poważnej kontuzji kolana, musiałem się poddać operacji wiązadła krzyżowego. No i pamiętajmy, jak wielka była wtedy konkurencja w drużynie. Podobnie jak w reprezentacji Polski, gdzie mnie, chłopakowi z polskiej ligi, ciężko było rywalizować z Darkiem Wdowczykiem czy Jackiem Ziobrem, którzy grali wówczas na Zachodzie. Ale 18 meczów i jedna bramka to nie taki najgorszy wynik.
- Na koniec zdanie o Karpatach. Ocena pierwszego półrocza pana pracy w Krośnie nie wypada najkorzystniej...

- Każdy kto zatrudnia trenera wyobraża sobie, że zaraz będzie wynik. To jak z transferami – kupimy czterech zawodników i zaczniemy wygrywać. Tylko że to nie takie proste. Jak przychodziłem do Karpat, opowiadano mi, jaki to wspaniały zespół przejmę. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej skomplikowana.
 
Prezes Marek Penar osiągnął sukces w biznesie, teraz chce drugiego – w futbolu. Lecz tu rządzą nieco inne prawa. “Moja” Legia zanim awansowała do Ligi Mistrzów, budowana była trzy lata. Wierzę, że runda rewanżowa będzie lepsza, lecz musimy się wzmocnić dwoma, trzema piłkarzami. Szukam ludzi o mocnych charakterach, odpornych na stres, dających impuls innym.

- Napastnika już znaleźliście: Romana Stepankowa z Puszczy Niepołomice.

- To pan powiedział. Dopóki wszystkie formalności nie zostaną załatwione, nie ma tematu.

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 1

Rozwiąż działanie =

SM 2016-12-07 19:49:39

Dzięki Adam za te lata gry w ekstraklasie w Stali Mielec,za bramki strzelone dla Stali,powodzenia w pracy trenerskiej życzy stary kibic SMi :)

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij